Wraz z rozwojem mojej rzeszowskiej firmy nastąpiło zwiększone zapotrzebowanie na nowych pracowników, którzy zajęliby się nowymi projektami oraz przejęli część obowiązków od innych osób. Moja firma na gwałt potrzebowała dodatkowego informatyka, specjalistę ds. sprzedaży oraz specjalistę ds. administracyjnych, który czuwałby nad prawidłowym działaniem całego biura i zajmował się wszelką dokumentacją i sprawami organizacyjnymi.
O ile dwóch pierwszych pracowników udało mi się znaleźć bez problemu, o tyle ze specjalistą miałem dużo większy problem, specjalista ds. administracyjnych Rzeszów. Nikt nie spełniał w 100% procentach moich wymagań. Jako, że specjalista administracyjny miał być osobą odpowiedzialną za efektywną pracę całej firmy musiała to być osoba wyjątkowa, posiadająca wszystkie wymagane przeze mnie cechy. Takich osób było niestety jak na lekarstwo a ci, którzy zjawiali się u mnie na rozmowach kwalifikacyjnych zawsze mieli w sobie coś, co nie do końca mi odpowiadało.
Potrzebowałem kogoś, kto nie będzie bał się otwarcie powiedzieć, że podejmowana przeze mnie decyzja jest nieprawidłowa. Nie mówię tu o jawnym niedostosowywaniu się do moich poleceń, a konstruktywnej i obiektywnej ocenie z innego punktu widzenia. Większość kandydatów, która odwiedzała moje biuro to osoby, których zbyt długotrwałe poszukiwanie zatrudnienia pozbawiło wszelkiej pewności siebie i samodzielnego myślenia.
Dopiero po trzech miesiącach udało mi się znaleźć osobę, która spełniała moje oczekiwania. 150 cm wzrostu, waga filigranowa i wygląd nastolatki – pod tym wszystkim krył się upór osła, siła charakteru i nerwy ze stali. Trzydziestoletnia pani Nina od razu postawiła cały nasz zespół na nogi, a i ja czuję przed nią duży respekt.